Od razu czuć, że człowiek żyje, mogąc wydostać się wreszcie z łóżka, aczkolwiek nie jestem pewna, czy choroba ustąpiła.
Na wejściu Pani kochana polonistka zrobiła nam psikus i gdy połowa uczniów (łącznie ze mną) zgłosiła nieprzygotowanie, ponieważ dzień wcześniej ogłosiła, że będzie odpytywać, z zadowoleniem i szyderczym śmiechem oznajmiła nam, że dziś jednak nie pyta. Niełatwy żywot ucznia...
Na historii natomiast moje notatki wyglądały tak, że przygotowywałam zarys postu na bloga :)
Na jednej z lekcji zadzwonił do mnie ktoś z obcego nr, więc schowałam się za koleżanką i niepostrzeżenie odebrałam go mówiąc po cichu, że mam lekcje. Głupia sytuacja, bo okazało się, że był to kurier, który przyjechał z paczką. 30 września jest Dzień chłopaka, więc zamówiłam na pewnej stronie wielki kubek, mieszczący 900 ml napoju, na którym widnieje napis: THE WORLDS BIGGEST HANGOVER oraz dołączony do niego stylowy woreczek, do którego można wrzucić lód i poczuć błogie działanie zimnego okładu :)